Warszawski city break klas 4b i 5b, czyli krótka kronika z owego wypadu

To wszystko wydarzyło się 12 czerwca 2024 r., a było planowane z premedytacją na wiele tygodni wcześniej...

Jest jakże wczesny poranek, trochę przed 7.00. Plac przed budynkiem naszej szkoły przy ul. Wróblej otaczają potajemnie z pełnym ekwipunkiem ziewająco - podeksytowane jednostki oddziałów klas 4b i 5b. Mamy przeczucie, że coś się kroi..., że coś ten tego...

O 7.15, wszystko jasne! Nie można się ociągać, koniec ziewania i przekrwionych oczu z niewyspania! Warszawa czeka, wzywa nas z daleka! Pogoda jest w pytę, a nawet w dwie pyty - nie za ciepło, nie za zimno, akurat na szkolny trip do stolicy. Tuż obok wychowawczyń w/w ochotniczych oddziałów, niczym waleczne bodygardki, stoją z kamiennymi twarzami: pani muzyczka, ta od głośniczka, oraz pani Katarzyna, ta w balerinach. Nie podskakujcie dzieciaczki, albowiem jednostka pedagogiczna czuwająca nad wami, jest wysoko wykfalifikowaną kadrą do zadań specjalnych :)

O 7.16, spośród zielonego szkolnego drzewostanu wyłania się, równie potajemnie, srebrzysty pojazd służący nam do sprawnej teleportacji z miejsca K. do miejsca W.

Na jego pokładzie: tryskająca energią po kawie pani pilotka - Eliza, a tuż obok, żwawy ogromnie, bo po 3 kawach, pan kierowca - Rafał. Przeliczona po raz setny zaspana dziatwa ochoczo dokonuje wskoku do autokaru i niebywałego sprintu w celu zajęcia najdogodniejszych miejsc. Te na tyle auta są na wagę złota... Na szczęście łokcie nie poszły w ruch:)  Dobra, wszyscy usadzeni, znowu przeliczeni, ufff! Ruszamy!!! 

Zamiast dziczy wycieczkowej, w autokarze - naszym lokum, senne zieeeewy i chrapnięcia gwarantują błogi spokój. Wtem, Warszawa swoim kształtem, już majaczy nam w oddali. Już wjeżdżamy do niej wszyscy, euforia w nas się pali!

Zaczynamy od Stadionu, ogrom nam rozdziawia szczęki, i choć tempo niezłe mamy, nie czujemy żadnej męki! Pora teraz na kulturę, sztukę - także z panoramą, Pałac i 30 - te piętro od lat szczyci się reklamą. W windzie uszy nam zatyka, nikt się jednak nie potyka, szczyt Pałacu zdobywamy, widok Wa - wy podziwiamy!

Wspomnieć warto o historii. Na Plac stopy nas już niosą  - by zrozumieć bezsens wojny, przyjrzeć się żołnierzy losom... 

Z Placu, niemal w oka mgnieniu, skok robimy przed gmach biały, Prezydenta wszak to Pałac, w blasku słońca stoi cały! 

Już brykamy przed kolumnę - Waza, król nasz, jeden z wielu, dłoń pochyla swą nad nami, głowa pewnie już go boli, jest zmęczony turystami:(

O historii znów pod koniec - o powstaniu w czasie wojny, o chłopaku z bronią w ręku, który nie miał w sobie lęku...

Kichy wszystkim grają marsza, wszak godziny robią swoje, "Wskok zrobimy więc do Maca!", głośno błaga nasza paka. W Macu, w automatyzacji pełnej, zapychamy jelit skręty, wypadamy po pamiątki - w ich otchłani buszujemy, lecz zmęczenie już czujemy! Ręce już nam odpadają, buzie też się przymykają, oczka nam się lekko kleją, nogi też nam trochę mdleją. Całe szczęście, bo autokar, zwinnie się objawia w dali, pakujemy się więc wszyscy, i ci duzi, i ci mali. Już siedzimy jak na grzędzie, pewnie zaraz cisza będzie! Nic takiego, wcale nie! Każdy jednak buzię drze:) Tu muzyczka, tam piosneczka, opowiastki i wspomnienia, chyba nie do ujarzmienia:)

W takim oto cud nastroju, kilometry szybko suną. Już jesteśmy w naszych domach, wszyscy z nas do łóżek runą.

Było super, była moc! Już nastała ciemna noc! Zatem kończę kronik stos, wsuwam się pod ciepły koc...

Wychowawczynie klas 4 b i 5b wraz z panią Katarzyną i Eweliną.